- Nasz strażnik, jadąc z żoną w czasie wolnym od pracy usłyszał z jednego z mieszkań przy ulicy Jana Śliwki przeraźliwe wołanie o pomoc. Zaparkował samochód i podbiegł do okna, w którym stały dwie zrozpaczone dziewczynki. Opowiedziały, że w mieszkaniu jest pijana matka jednej z nich, która chce wszystkich zabić - relacjonuje gliwicka Straż Miejska przebieg dramatycznych zdarzeń.

Strażnik, w obawie o życie dzieci, wszedł do mieszkania. Jego żona zadzwoniła po policję i pomogła wydostać się dzieciom na zewnątrz. To, co zobaczył, zmroziłomu krew w żyłach.
- W sąsiednim pokoju na parapecie stała kobieta z dużym kuchennym nożem, a na łóżku leżało małe dziecko - relacjonuje. - Kobieta krzyczała, że zrobi sobie i dziecku krzywdę, jeśli ktoś się do niej zbliży - dodaje.
Funkcjonariusz Straży Miejskiej w oczekiwaniu na policjantów próbował uspokoić agresywną kobietę, odwodząc ją od popełnienia tragedii. Policjanci, którzy dotarli na miejsce obezwładnili kobietę i przejęli dalsze czynności w sprawie.
Komentarze
Zostaw komentarz